poniedziałek, 15 stycznia 2018

Bo gdy słonko świeci wszystko wydaje się łatwiejsze.

Tak, początek roku mnie dobił. Kolejny rok a ja znowu w czarnej dupie. Niezorganizowana, wiecznie śpiąca, no i bez dziecka... Dziś mój plan wstania rano wziął w łeb, ale stwierdziłam trudno. Pod wpływem impulsu, którego pewnie będę żałować, wzięłam urlop na żądanie, i wzięłam się za porządki. Zacznę od rozebrania choinki! Święta, święta, i po świętach. Dziś świeci piękne słoneczko, i choć mrozik w dupę mnie gryzł, to zakupy były przyjemne i udane. Kupiłam w mojej ulubionej kwiaciarni kaktusa, ostatnio stwierdziłam, że to jest ta roślinka, którą chcę hodować u siebie na parapetach. Mam już kilka sukulentów, marnie się trzymają, nie wiem czemu, muszę o nich poczytać, ale kaktus na pewno będzie lepiej sobie radził :D
No, więc do dzieła! Bierzemy się za robotę, a wieczorem za testy. 22 stycznia mam swój pierwszy egzamin na prawko :) Mam nadzieję, że w trzech się zmieszczę :D

P.S. Znajoma ostatnio zwróciła mi uwagę, że mówię o sobie, czasem, w trzeciej osobie. Faktycznie! "Bierzemy się za robotę". Tak, chyba jednak mam rozdwojenie jaźni  :P Jestem tą, która chce mieć życie uporządkowane i ogarnięte, i tą, która jest leniwa, niezorganizowana, i jęczy, że tak właśnie jest. No więc, do roboty!