poniedziałek, 3 czerwca 2019

Poszukiwanie siebie.

Nie umiem znaleźć swojego miejsca.
Jakby ktoś mnie zapytał, czy jestem szczęśliwa, to odpowiedziałabym, że tak. Ale równocześnie, nie jestem. Nie umiem siebie odnaleźć. Ciągle siebie szukam, jeśli ktoś jest w stanie to zrozumieć. Dziś, jak to zwykle u mnie bywa, gdy nie poszłam do pracy, jest dzień na przemyślenia. I szukam, gdzie jest ta dziewczyna z pasjami? Pewnych rzeczy, wiem, że nie byłabym dzisiaj w stanie robić, np. grafiki komputerowej. Za dużo do tyłu, nie kręci mnie to już tak. Florystyka, fotografia, pisanie...? I pustka. Chciałabym pisać, głowa pełna tekstów, opowiadań, historii, ale gdybym miała usiąść i to spisać...? Pustka. Czuje się życiową łamagą. Ostatnio kręcą mnie paznokcie, ku mojemu największemu zdziwieniu, bo kilka lat temu jak chodziłam na Wizaż i stylizację paznokci, to właśnie tych paznokci nie znosiłam, ale to były żele, których w sumie dalej nie lubię. Ale dlaczego? Bo to długo trwa. Niby jestem osobą cierpliwą, ale robienie paznokci przez 4 godziny, no ok, sobie jeszcze mogę, ale komuś? Sobie robię oczywiście hybrydy. Cienkie, w miarę krótkie, ale bez przesady, żadnych szpon. Kręci mnie zdobnictwo, czyli gdzieś właśnie te moje zamiłowanie do rysowania, do grafiki, tylko, że w innym wydaniu. Ale robić to komuś? Kurcze, ostatnio robiłam mojej mamie 5 bitych godzin, ręce ze stresu mi się trzęsły, paznokcie mamy w opłakanym stanie, jak tu je doprowadzić do ładu? Jakoś doprowadziłam, biorę się za malowanie, zdobienie... zdobiłam, coś co już sobie robiłam, a u mamy, wbrew prawom "fizyki" no nie chciało wyjść. Katastrofa. Siostra uparła się, żebym jej robiła paznokcie, bo ja potrenuje, ona zaoszczędzi, do tego ja robię taki ładny kształt... I co? Miało pójść szybko, a tam zamiast zwykłej bazy, jakieś gówno, za przeproszeniem, nieodmaczalne w acetonie. Gdybym może posługiwała się frezarką, to bym to ściągnęła szybko, a tak piłowałam pilniczkiem. I to, i tak nie spiłowałam całej bazy, bo nie chciałam jej uszkodzić paznokci i bawić się z tym jeszcze dłużej. Gdy przyszło do malowania było już na tyle późno, że zamiast ładnego, trudnego zdobienia, było ładne ale proste i szybkie. 4 godziny to robiłam, a miało pójść szybko. No i potem ból kręgosłupa przez 3 dni. Myślałam o zrobieniu kursu z Semilaca, frezarka plus jakieś zdobnictwo, ale czy warto inwestować w to pieniądze? We mnie? Dla siebie samej, ja tego nie potrzebuje, jeżeli miałabym robić komuś na większą skale tak. Ale czy będę...?
Pod wpływem chwili zaczęłam szukać w internecie artykułów pod hasłem "praca w domu". No niby dla mnie, jakiś copywriter, no bo, grafika odpada. Ale przecież ja nie mam wprawy w pisaniu. Całe życie chce pisać, ale tego nie robię. Jeszcze jako nastolatka coś tam próbowałam, ale wena kapryśna. A tu nie o to chodzi, chodzi o ćwiczenie, a nie stworzenie od razu materiału na bestseller. Niby wiem to teraz, ale tyle lat zmarnowanych.
Wczoraj trafiłam na reklamę, na fb, książki kobiety, która jak ja, zawsze miała wybujałą wyobraźnie, i po studiach postanowiła spełnić swoje marzenie, napisała książkę (Ewa Olchowa - "Wychodząc z ukrycia"). Udostępniła 3 pierwsze rozdziały, za darmo, żeby najpierw poznać powieść, nim zdecyduje się o jej zakupie. Fabuła ciekawa, widać, że inspirowana Stephenie Meyer, ale czytając pomyślałam, że to tekst kogoś znacznie młodszego. Potem doczytałam, że to jej pierwsza książka, no tak, musi wyrobić sobie styl pisania. A co, gdybym ja coś napisała, ba wydała? Myślę, że tak samo czuć by było "świeżaka".
Przede mną 30 urodziny. Gdzie jestem? Czy tego dla siebie chciałam? Jedyne co mi się udało, a nawet nie mi, to mój mąż.

Moje teraźniejsze paznokcie.

1 komentarz:

  1. Gdy to czytam, czuję się, jak Ty z przeszłości. Właśnie zdałam maturę, kocham pisać, kocham grafikę i rysowanie, mam mnóstwo zainteresowań, na które poświęcam ogrom wolnego czasu. Ale staram się nauczyć siebie uporu i systematyczności w tym, co robię, bo boję się, że któregoś dnia dorosłe życie zabije te moje pasje. Są takie rzeczy, które człowiek porzuca, a potem żałuje. Ja tak zrobiłam z pisaniem na pewien okres czasu. Potem wróciłam z pewnymi obawami. Jednak wciąż to robię i dobrze mi idzie.
    Moim zdaniem życie, które należy tylko do Ciebie możesz wykorzystać jak zechcesz i NIGDY nie jest zbyt późno, by zacząć cokolwiek.

    Pozdrawiam i życzę dużo motywacji i determinacji w realizacji Twoich pasji.

    E.

    OdpowiedzUsuń