środa, 8 marca 2017

Waga.

Balansuje na granicy optymizmu i uczucia, że wszystko jest nie tak. Nie umiem pozbyć się tego uczucia choć bardzo chcę.

Tamten tydzień był dobry. Z niecierpliwością czekaliśmy z M. na weekend. Pogoda dopisała. Było ognisko, grzebanie w ziemi, przeplewiłam kwietnik, nacieszyłam oczy widokiem kiełkujących roślin i cebulek. W niedziele skończyliśmy kompostownik. Zrobiło się ładnie.
Obok naszej działki sąsiad strzelał z wiatrówki gazowej, małej broni. Zaczęliśmy rozmawiać o moim strzelaniu, o tym, że od lat wybieramy się na strzelnicę i wybrać się nie potrafimy. Idąc za ciosem po powrocie z działki mój mąż mi kupił ze swoich odłożonych pieniążków wiatrówkę, strzelbę, łamaną w lufie, taką jak mi się podoba najbardziej. Dla zainteresowanych - Wiatrówka Crosman Copperhead 4,5 mm.

Cieszyłam się bardzo, czekałam na nią z niecierpliwością, wczoraj jeszcze chciałam brać urlop żeby móc ją przetestować... i poszłam do pracy.
Jedno małe potknięcie, nawet nie wiem czy moje, i upomnienie pisemne, za bubel z którego schodzą etykiety, prawdopodobnie przeklejane. Powinnam się nie martwić, nie ja jedna dostałam, ale z moim doświadczeniem... Wszystko runęło, staram się uśmiechać ale mi nie wychodzi.

Budzę się rano, tak 11.05, prawie rano, i znowu czuję zawód, miałam wstać o 8-9 i posprzątać bo syf nieziemski, ze względu, że weekend spędziłam na działce a nie z odkurzaczem i mopem w dłoni. Dół.
Patrzę na telefon a tam sms od M, że na stole leży dla mnie mały upominek.
Wstaje a tam kwiaty, które musiał wczoraj wieczorem gdzieś przede mną ukryć.
A po 15 minutach znalazłam, na tym samym stole, Kinder Maxi King. Ślepa jestem. Uwielbiam Maxi Kinga ale nawet nie ucieszyłam się. Nie umiałam. Wiem i czuje, że Mateusz się postarał, że chciał pokazać jak mnie kocha... a ja... choć doceniam niespodziankę i to prawdziwą bo zazwyczaj się domyślam gdy coś planuje... nie potrafię się cieszyć.

Za oknem świeci słońce ale dziś mi nie pomoże.

2 komentarze:

  1. Są takie dni, kiedy człowiek nie potrafi się uśmiechnąć. Czasami tydzień chodzę smutna i milcząca. Wszyscy pytają co się dzieje, a ja zwyczajnie czasami muszę się posmucić. Melancholicy tak mają. Nie przejmowałabym się tym. Jest wiosna. Stan przejściowy. Jak zrobi się cieplej i bardziej słonecznie, zaraz chęci do życia wrócą ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może masz rację. Może poprostu jestem melancholikiem... I tak mam, że często łapie mnie zdołowanie, że małe rzeczy mnie przytłaczają... Eh., a wolałam mówić o sobie optymistyczno-pesymistyczna :P

      Usuń